To nie praca, a służba. Wolontariusze Strażników Rzek WWF na co dzień wspierają Fundację WWF Polska w monitorowaniu rzek i prowadzą interwencje w ich obronie. Pole do działania jest ogromne, bo ponad 90 proc. polskich rzek jest w złym stanie. W Dniu Wolontariusza za starania na rzecz tego, co najcenniejsze, chcemy Wam serdecznie podziękować!
Program Strażnicy Rzek WWF powstał, aby pomóc w ochronie najcenniejszych małych rzek Polski. Wolontariusze niejednokrotnie pokazali, że warto walczyć o kondycję nawet tych najbardziej zdegradowanych.
Dla Mateusza Ociasa, jednego z naszych Strażników Rzek, rzeka to życie. To także miłe skojarzenie z dzieciństwem – rzeka Jasiołka, przepływająca przez jego rodzinną miejscowość Duklę, była miejscem beztroski i zabaw z przyjaciółmi, integracyjnych spotkań przy ognisku czy wędkowaniu. Niestety dzisiejsza rzeczywistość daleka jest od tej sielskiej retrospekcji.
Teraz jeżdżę ze swoimi dzieciakami nad rzekę, ale powyżej źródlisk Jasiołki. Bo strach wpuścić tu dzieci do rzeki – mówi Mateusz Ocias. W Jasiołce jest jeszcze jakieś życie. Nad rzeką pojawiają się czapla czy bocian czarny, a to dowód, że mają co jeść. Ale pstrąg cały czas ucieka w górę, nie utrzymuje się na odcinku na wysokości Dukli.
Woda to dobro publiczne, cenniejsze od złota
Nad Jasiołką Mateusz stara się być codziennie, monitorując jej stan. Dotąd udało mu się sprawdzić ok. 70 proc. rzeki przepływającej przez gminę Dukla. Aktywnie relacjonuje w mediach społecznościowych zrzuty zanieczyszczeń z miejscowej oczyszczalni ścieków. Konsekwentnie podejmuje interwencje, pokazując ignorancję władz samorządowych. My, ludzie, nie szanujemy przyrody, zapominając, że wszyscy tak samo potrzebujemy czystej wody. A przecież to dobro wspólne, o które należy wspólnie dbać. Strażnik Rzek przytacza nauki buddyjskiego mnicha z 1975 roku:
Mówiąc o zanieczyszczeniach ziemi, wody i powietrza, musimy pamiętać, iż źródło wszystkich zanieczyszczeń jest w ludzkim umyśle. Mateusz dodaje, że franciszkanie mówią o życiu w zgodzie z naturą, benedyktyni czynią ziemię poddaną człowiekowi. Wzdłuż rzeki mieszkają konserwatyści, liberałowie, lewicowcy, prawicowcy itd. itp. Wszyscy potrzebują wody, bez względu na poglądy polityczne.
Aktywizm z troską o najbliższych
Rzeka Jasiołka ma niespełna 80 km długości. To z niej pobierana jest woda pitna dla mieszkańców Wietrzna, wsi w gminie Dukla. Gdy Mateusz Ocias podczas codziennego patrolowania rzeki zauważył wielki kożuch piany, spływający od miejsca, gdzie znajduje się zrzut oczyszczonych ścieków z dukielskiej oczyszczalni, w trosce o zdrowie mieszkańców natychmiast zamieścił wideo na swoim profilu społecznościowym. Wskazał, że miejscowa oczyszczalnia źle pracuje i zatruwa ściekami Jasiołkę. Bo z kolektora, którym powinna wypływać oczyszczona woda, często wypływały ścieki. Woda płynąca Jasiołką była mętna i szara, z rzeki unosił się smród. Przedstawiciele miejskiej spółki Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej wyjaśniali w mediach, że piana to efekt suchego lata i braku opadów i nie była szkodliwa, a ścieki są w normie.*
Nie była to pierwsza interwencja Mateusza w sprawie zanieczyszczenia Jasiołki, ale pierwsza zakończona takim rozgłosem i sporym sukcesem. Dzięki uporowi Strażnika Rzek tematem zainteresowały się ogólnopolskie media. Wtedy też zareagowała gmina i właściwe służby. Kontrola Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska wykazała przekroczenie wszystkich oznaczonych parametrów zanieczyszczeń** oraz nieprawidłowe działanie oczyszczalni, która w razie przepełnienia zrzucała surowe ścieki do Jasiołki. Do rzeki spływały też ścieki z nielegalnych zrzutów. Nie wszystkie domy w gminie są podłączone do kanalizacji. Na skutek interwencji pojawiła się szansa, że w przyszłym roku ścieki zamiast do Jasiołki popłyną kolektorem do nowoczesnej oczyszczalni w Krośnie. Niewydajna oczyszczalnia ścieków w Dukli miałaby za to zostać zamknięta.
Lokalny patriota
Mateusz Ocias z wykształcenia jest artystą rzeźbiarzem, w praktyce stuprocentowym społecznikiem, zaangażowanym w ochronę rodzimej przyrody. Działa w dwóch stowarzyszeniach: „Dukla od Nowa” i „W Krainie Źródeł”. Ostatnio natrafił na nielegalny zrzut azbestu przy ruinach browaru Dukla, nad brzegiem Jasiołki, w obszarze chronionym Natura 2000. Dokładnie w miejscu, które niewiele wcześniej wysprzątali ze znajomymi z innych śmieci. Sytuację natychmiast zgłosił do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Podkarpacki Strażnik Rzek edukuje za pomocą środków artystycznego wyrazu. Przebrany w kombinezon przeciwchemiczny i w masce gazowej pojawia się na tle scenerii, które kojarzą się z filmem katastroficznym. Nie jest to jednak fikcja kreowana na potrzeby zdjęć, a smutna rzeczywistość.
Jestem rzeźbiarzem, maluję, kręcę filmy. I przyszedł mi do głowy pomysł, żeby dotrzeć do ludzi metodą obrazkową – prostymi, jednocześnie mocnymi obrazami. Mam taki strój jak te wykorzystywane w Czarnobylu. Przebieram się i kręcę filmy, stojąc w konkretnych lokalizacjach, np. przy spustach kanalizacji dukielskiej albo gdzie wiszą jakieś śmieci – wyjaśnia Strażnik Rzek.
Ten artystyczny przekaz spotyka się z sympatią ze strony mieszkańców Dukli. Samorządowcy nie są już tak wyrozumiali.
Rzeźby wstydu
Gdy mieszkańcy sąsiedniej gminy Jaśliska w jeden z sobotnich dni zrobili akcję sprzątania rzeki, Mateusz pojawił się z pomocną parą rąk.
Przywieźliśmy co ciekawsze śmieci i zrobiliśmy takie rzeźby, instalacje. Ktoś zrobił choinkę, ja zrobiłem smoka z opony, który oplatał miejscowe źródełko. Gdy w niedzielę rano mieszkańcy szli do kościoła, nie byli zadowoleni, bo instalacje z ich śmieci znalazły się na rynku.
Śmieci, które bez skrupułów były latami wyrzucane przez mieszkańców w terenie publicznym, teraz spowodowały u miejscowych władz wstyd.
Marzeniem podkarpackiego Strażnika Rzek jest to, by do Dukielki i potoku Jasionka wróciły ryby – kiedyś były tam klenie, szczupaki. A także by udało się skanalizować sąsiednią miejscowość, Teodorówkę.
Dlaczego warto zostać Strażnikiem Rzek?
Na to pytanie Mateusz ma konkretną odpowiedź: Warto, żeby kolejnemu pokoleniu było lepiej, czyściej. Moi rodzice dali mi tę możliwość, że z tej rzeki dało się korzystać i w niej kąpać. Teraz jest strach. Mieszkańcy sygnalizowali przypadki pojawienia się wysypki na skórze po kąpieli w rzece. Według relacji społecznika, idąc wzdłuż Jasiołki, można napotkać rury z przydomowych szamb. Są też śmieci komunalne, worki z nawozami, opony, odpady z plastiku czy metalu. Mi za to nikt nie płaci, ja to robię po prostu dla siebie i dla dzieci, i dla mieszkańców, żeby było kiedyś czysto – dodaje Mateusz Ocias.
Jak osiągnąć ten cel? Strażnik Rzek radzi, by się nie poddawać. Konsekwentnie monitorować. Informować. Edukować. Społecznik, choć ma wsparcie sąsiadów z gminy, swoją rzekę patroluje w pojedynkę. A każda dodatkowa para rąk to przepis na lepszy efekt, by osiągnąć wspólny cel – czyste rzeki. Bo o dobro wspólne warto walczyć razem.
Chcesz zmienić Twój lokalny świat na lepsze? Dołącz do nas i zostań Strażnikiem Rzek!
Materiały źródłowe:
* https://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,28938750,czy-scieki-z-oczyszczalni-w-dukli-zanieczyszczaja-jasiolke.html?disableRedirects=true&fbclid=IwAR0PWh52B9c3wqOPeWyMTLzOv0icZwiB2KEFk_oC2v0R_jtJsrimNFKxGLs
** https://wydarzenia.interia.pl/podkarpackie/news-podkarpacie-scieki-i-smieci-plyna-w-jasiolce-posypaly-sie-ma,nId,6405024