Oto piękna relacja Doroty, kiedy to udaje się zawalczyć o rzeki!
Dziś był niesamowity dzień, a to przecież jeszcze nie Gwiazdka.
Na początku dnia dostaliśmy informację, że na nasz wniosek Wydziały Ochrony Środowiska i Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego zorganizowały w trybie pilnym spotkanie w sprawie prac na Żylicy.
Kontekst sprawy pokrótce jest taki, że na Żylicy (rzeka w Beskidzie Śląskim, fot. w załączeniu) Gmina Buczkowice w ramach RPO, działanie: ochrona różnorodności biologicznej, zaplanowała typowe prace utrzymaniowe polegające na usuwaniu żwiru i roślinności z koryta i brzegów oraz wyrównywanie koryta, co oczywiście doprowadziłoby do likwidacji siedlisk ryb i innych organizmów wodnych. Początkowo Gmina nie chciała się z nami spotkać, jednak kiedy termin spotkania w Urzędzie Marszałkowskim został potwierdzony, Gmina Buczkowice przysłała pismo, że na skutek licznych interwencji wycofuje się całkowicie z części projektu dotyczącej ingerencji w koryto rzeki. Nie jest to tylko nasza zasługa, ponieważ do Gminy i UM napisało również Towarzystwo na Rzecz Ziemi oraz prof. Roman Żurek. Widać zatem, że wspólne działanie przynosi efekt.
My jednak na tym nie poprzestaniemy i będziemy chcieli, jeśli to okaże się możliwe pod kątem formalnym (wymogi RPO), zmodyfikować projekt tak, by rzeczywiście zakres chronił bioróżnorodność tej rzeki np. poprzez likwidację części barier migracyjnych dla ryb.
Ale to jeszcze nie koniec. Zadzwoniono do mnie również z Wód Polskich, z lokalnego Zarządu Zlewni (nasze pismo trafiło też tam do wiadomości) i zaproponowano chęć współpracy zarówno przy Żylicy, jak i w zakresie ochrony bioróżnorodności na innych rzekach.
Tak, też przez moment pomyślałam, że znalazłam się w alternatywnej rzeczywistości.
Kto wie, może akurat w województwie śląskim uda nam się zrobić parę dobrych, przykładowych rzeczy na rzekach. Bardzo bym się cieszyła, bo to w końcu moje macierzyste okolice ☺️